K. i U. rozmawiali kiedyś o... pszczołach. U. opowiadał K. że "te co robia miód" w Niemczech są dużo mniej agresywne niż w Polsce. K. zamiast podchwycić temat, postanowiła nauczyć U. nowego słówka.
- U. te co robią miód, to są pszczoły - wyjaśniła K.
- psztely - powtórzył U.
- nie, pSZCZOła - poprawiła K.
- psztoła - poprawił się U.
- Kochanie SZCZ, PSZCZO-ła - poprawiła znów K.
- Sztoła... pszco... pszto... a cholera! nie dziwie się, że takie agresywne jak mają takie głupie imie! - zeźlił się ostatecznie U.
Co racja to racja. ;)
OdpowiedzUsuńA jak Twoje zdrowie, K. ?
a dziekuje, już żyje :) co do wyrazu pszczoła, to jest to mój ulubiony wyraz demotywujący Niemców, jak jestem z U. w Bawarii :)
UsuńNo to się cieszę. :)
Usuńa co do pszczoły, to już "sprzedałam" to słówko mojemu M. - mieszka aktualnie w Bawarii ;)
Dobrze, ze pszczoly nie umieja czytac, bo by byly jeszcze gorsze...
OdpowiedzUsuńalbo rozumieć ludzką mowę :) to było lato, na pewno jakaś przelatywała obok ;)
UsuńChwala pszczolom za to, ze umieja to, co umieja, czyli robic miod, ale ja mialem na mysli, ze jesli cudzoziemcowi trudno wymowic "pszczola", to na dodatek pisze sie inaczej niz wymawia.
Usuńuhm, to się nie zrozumielismy :) U. faktycznie robi trochę błedów z sz-cz i si-ś jednak bardzo cierpliwie poprawia błędy w tym co pisze, chyba już przywykł do tego, że ten polski jest taki dziwny :)
Usuń