6.00 rano... dzwoni budzik U. K. zakopała się w kołdrę jeszcze bardziej. U. sięga po telefon, coś chwile klika, odkłada telefon i śpi dalej... Dziwne zachowanie jak na człowieka który zawsze wstaje z pierwszym piśnięciem budzika jak na komendę.
- U. co Ty robisz? i własciwie dlaczego budzik na 6.00 rano skoro spotkanie masz o 9.00? - wymamrotała półprzytomnie K.
- no dlatego, że musze wstać o 6.30 i dzieki temu moge jeszcze pół godziny spać... - wyjaśnił równie przytomnie U.
Bo gdyby nie ustawił budzika, to by nie wiedział, że zostało mu jeszcze aż pół godziny spania ;)))
K. ostatecznie też się miło zrobiło na myśl o półgodzinnym wylegiwaniu się w łóżku ;)
Dziwna metoda ale... działa? Działa!
Pomysł rewelacyjny - ja od jakiegoś już czasu nastawiam sobie dwa budziki w komórce. ;) w odstępie około 10 (a czasami nawet 30) minut. Fajna sprawa, bo po pierwszym budziku wiem, że mogę jeszcze podrzemać i że nie zaśpię bo mam nastawiony drugi. :)
OdpowiedzUsuńBieda prawdziwa następuje jak się budziki skończą :) co u mnie zapewne rano nastąpi z racji godziny...
OdpowiedzUsuńJak dobrze, że mam elastyczne godziny pracy :)