Spokojne piątkowe popołudnie. K. wróciła z pracy i zabrała się za robienie obiadu. U. w tym czasie próbował coś załatwić przez telefon...
- Dzieńdobry, czy jak podam pani kod towaru to mi pani może powiedzieć czy to macie i można kupić?
Dobrze to ja podaje kod, to jest...
Jeden...
Trzy...
Pięć...
A jak Alicja...
C jak... jak... yyy... C jak Cholera...
K. z wrażenia niemal zanurkowała w misce od miksera, U. tłumaczył, że może nie było to najlepsze słowo ale niestety innego nie pamiętał a przecież pisze się przez CeHa i ma na początku C.
No w sumie ma...
Zaczynam go lubić. Podpowiedz mu, że jest jeszcze Q jak qrwa... :)
OdpowiedzUsuńSam już przeczytał ;)
UsuńNie wiem jak on to robi, że wszystkie takie "wpadki" są mu od razu wybaczane :)
Do tej pory wnerwiła się jedynie policjantka do której powiedział Pan :D
A teraz koleżanka poczuje się wirtualnie przełożona przez kolano i wychłostana mokrym szczypiorkiem! Dlaczego ja o istnieniu tego miejsca dowiaduję się dopiero na okoliczność dostania białej gorączki z powodu ewidentnego lecenia w kulki przez szanowny Onet? Hę?
OdpowiedzUsuńJak słowo daję skłonna jestem przysięgać, że pytałam o namiary!
mokry por byłby skuteczniejszy ;)
Usuńniestety nie mam nic na swoje usprawiedliwienie ;)
poza tym ze pisac miałam juz kilka razy ale zawsze cuś :)
Pozdrawiam :)