- U. czy Ty bardzo intensywnie to szkolenie prowadzisz? - zapytała blada K.
- A co jest? - zapytał U. po czym spojrzał na nienaturalnie czerwone ręce K. - A czemu robisz takie głupoty? - podsumował i poszedł do apteczki po plastry
- U. słabo mi...
- A daj spokój! nie umierasz! - odpowiedział U. tonem nie znoszącym sprzeciwu i zrobił porządek z ręką K.
K. słysząc te słowa, mdleć teatralnie nie śmiała... oprzytomniała natychmiast i o pokrojenie reszty bułek poprosiła mamę U.
Cóż... wszak kot ma 7 żyć a K. ma 10 palców...
A nawet 20, nieśmiało zauważam ;-)
OdpowiedzUsuńPS
ja wkładam takie suche bułki do bawełnianej torby na zakupy i tłukę młotkiem na mniejsze kawałki. Też wchodzą do maszynki, a mniejsza szansa pozbycia się którejś z części ciała. No chyba że młotkiem też zawsze trafiasz w palec? ;-)
Ale tylko 10 jestem w stanie wykorzystac w kuchni. Chociaz z moim talentem te u nog powinnam zachowac jako rezerwe ;)
OdpowiedzUsuńNastepnym razem wyprobuje patent z mlotkiem (musze sprawdzic czy wogole mamy, bo po moich pomyslach rozcinania kokosa szlifierka U. kazal czlowiekowi od remontu pozabierac wszystkie niebezpieczne narzedzia z piwnicy ;), mam nadzieje ze tym razem kuchnia tez ocaleje ;)
Przeciez bulke tarta kupuje sie w sklepie!?
OdpowiedzUsuńJak sie nie ma suchych bułek to sie kupuje a jak sie ma to sie ich nie marnuje tylko mieli ;)
Usuń