K. nawet na zakupach nie zaznaje spokoju, bo tu parówki kibica, tu jogurt kibica, tu serek w promocji oczywiście z czarno białą piłką, tu jakieś gadżety, tu o zgrozo sms z ofertą na EURO (!) na jej ściśle prywatny numer, pod prysznicem również EURO (K. chyba się oduczy włączania radia w prysznicu), w piwnicy znalazła nawet papilotki do mufinek... zielone w czarno białe piłeczki (jak one sie tam znalazły K. doprawdy pojęcia nie ma, ale brutalna prawda jest taka, że musiała je sama własnymi ręcami kiedyś kupić i nie wie co jej wtedy przyświecało). Na Rynku o zgrozo - Strefa Kibica. K. nie ma pojęcia kto to wymyślił i dlaczego nie zorganizował strefy na np Polach Marsowych które się świetnie do tego nadają. Podobno dzieki temu się wypromujemy i wszyscy na tym skorzystamy. No comment!
Taaak, K. wie że gdyby nie EURO, to nie mielibyśmy stadionu, wyremontowanego dworca, obwodnicy, terminalu lotniczego, nowych parkomatów ( :D), fontanny multimedialnej być może tez by nie było, etc. ale czy potrzebujemy tu tysięcy Rosjan?? Nie mogliby tak grupkami rozłożonymi w czasie przyjeżdżać?*
* K. przeczytała nagłówek artykułu "Tysiące Rosjan przyjedzie do Wrocławia". Nie ma w sumie nic do tejże narodowości ale zabrzmiało tak jakoś militarnie i groźnie...
Moze Rosjanie ukradna ten zegar na Swidnickiej i bedzie spokoj :-)
OdpowiedzUsuńOby, Szwejku, oby! ale obawiam się że za późno... i gdyby chociaż ten zegar ze srebra był... a tu niii plastikowymi piłeczkami rzuca...
UsuńO właśnie, właśnie - powiedzonko strach lodówkę otworzyć nabrało bardzo dosłownego znaczenia
OdpowiedzUsuńMało tego, dziś w swej skrzynce pocztowej znalazłam jakże kuszącą propozycję "114 przepisów dla kibica" Paranoja postępująca ;-)