wtorek, 24 stycznia 2012

Co kraj, to obyczaj :)

U. jakiś czas temu wyraził chęć oglądania polskich filmów. K. więc kupiła mu 2 polskie filmy na początek. Na pierwszy ogień poszła "Seksmisja". U. uznał że film szalony ale fajny. K. tłumaczyła potem U. że to kultowy film i nie ma chyba żadnego człowieka mieszkającego w Polsce który by przynajmniej nie słyszał o tym filmie.

Mineły dwa dni...

- Wiesz, kochanie, miałaś racje, wszyscy tu znają ten film "Seksmisja"
- a kogo pytałeś? - tu K. zapaliła się czerwona lampka...
- noo brat zna, żona klienta też, pani w banku i w urzedzie, jeszcze takiej pani na ulicy pytałem...
- pytałeś tych wszystkich ludzi czy znają ten film??? - K. przy tym pytaniu zrobiła wielkie oczy
- no a dlaczego nie? - zapytał U.
- nie no w sumie... tak tylko pytam... - odparła rozbawiona K.
Musi przyznać, że bardzo lubi tą jego bezpośredniość i łatwość nawiązywania kontaktów :)

Tak... to jest właśnie różnica mentalności. Polak wśród anonimowych ludzi na ulicy porozumiewa się schematem "proszę-dziękuję-dowidzenia". Nasi sąsiedzi, Niemcy, Hiszpanie i kilka innych narodowości wychodzi z założenia, że skoro już musi coś u Pana X załatwić, to czemu by nie zamienić kilka dodatkowych słów? Czemu przeciętny obywatel kraju nad Wisłą tego nie potrafi? K. sama taka jest. Rzadko gdzieś na ulicy powie do nieznajomego człowieka więcej, niż to co musi (a uchodzi za towarzyską i komunikatywną istotę). Bierze jednak przykład z U. i próbuje to zmieniać, choć lata życia w schemacie "proszę-dziękuję-dowidzenia" robią swoje.


P.S. K. nie chce generalizować, nie każdy Polak/Polka ma z tym problem. K. nie uważa też, że Polacy nie mają dobrych cech, bo mają ich sporo (np. polska spontaniczność kontra niemiecki pedantyzm ;) ale jednak jest kilka zwyczajów, które fajnie byłoby zaimplementować tu w Polsce :)

8 komentarzy:

  1. To pomyśl o mnie :) Niemieckie, głęboko wbite w ziemię korzenie przesadzone na polski grunt :) Od urodzenia, żeby nie było! Jestem pedantycznie spontaniczna albo spontanicznie pedantyczna :) Ordnung muss sein! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobra kombinacja :) jeśli już miałabym wybierać to byłabym za spontanicznym pedantyzmem ;) Bo czasem bywa i tak, że szkoda życia na porządki ;)
      (U. mi wygarnie jak tylko doczyta do tego komentarza, oj wygarnie ;)

      Usuń
  2. taaa a jak już czasem się wyrwiesz i zagaisz to patrzą jak na ufola:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. DOKŁADNIE! ;) choć U. już nauczył sąsiada z naprzeciwka pokazywania sobie "Cześć" przez ulice mimo ze ten drugi tez miał na początku nietęgi wyraz twarzy ;)

      Usuń
  3. Miś... jeśli chodzi o film Barei to niestety się nie przyjął ale zdaje sobie sprawe, że ktoś kto nie mieszka Polsce od urodzenia, ten film bedzie odbierał nieco inaczej. Myślę jednak, że znajdzie sie jeszcze kilka polskich filmów godnych kolekcji U. ;)
    Jeśli chodziło o innego misia to proszę naprostuj ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak, o tego misia pytałam ;) Ale masz rację, tam dużo z reali polskiej rzeczywistości z tamtych lat, nawet młodszym pokoleniom w Polsce trudniej to zrozumieć nieraz. To trochę jak z polskim dubbingiem do Shreka :) obcokrajowiec wielu podtekstów może nie zrozumieć, podobnie jak nam może być trudno zrozumieć podteksty w ich dubbingach a film ten sam ;)
    ami

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U. co chwilę z niedowierzaniem pytał czy to u nas naprawdę tak było ;) Polski dubbing w filmach na razie odpada - jak słyszy 2 obce języki jednoczesnie to mu sie miesza nieludzko. Musi być polsko-polski albo dowolny z niemieckim tłumaczeniem. Teraz myslę nad jakimiś Killerami lub czymś rownie znanym i bardziej współczesnym (Popiól i diament, U. określa jako troche dziwny film bo nie mogl go zrozumieć) I tak nieźle jak na łącznie niecałe 2 lata "stażu" w PL ;) (Kiedyś mieszkał w Poznaniu, wrócił do Bawarii i wracać nie zamierzał, niestety trafił na mnie ;)

      Usuń