niedziela, 26 sierpnia 2012

U. vs Komunikacja Miejska

Zdarzyło się tak, że K. i U. tymczasowo zostali pozbawieni jakiegokolwiek prywatnego środka transportu. Ot pojechali do Leipzig passatem. Oni wrócili, passat został na wieki. Jak to mówi U. "passat jest na cmentarz dla samochodów".

Szczęśliwie procedura nabywania nowego auta była już w toku, więc nie musieli czekać zbyt długo. Jednak kilka dni przyszło im, a zwłaszcza U. korzystać z komunikacji miejskiej... K. z tejże korzysta na co dzień więc dla niej szokiem był raczej widok U. w autobusie niż sama komunikacja.

Tak więc K. objaśniła U. podstawowe zasady korzystania z MPK, pokazała jak kupić bilet, gdzie są "nasze" przystanki etc. Jednak zwykle jeździła razem z nim. Pewnego dnia wybrali się po zastępcze auto...

- To ja ide już i kupie bilet a ty ubieraj buty, zamykaj wszystko i przyjdziesz na przystanek - zarządził U.
- Ok, ale czekaj na mnie! - powiedziała K.

K. zrobiła co miała i wyszła z domu. Przyszła na przystanek, rozejrzała się i obecności U. nie stwierdziła. Odruchowo spojrzała na odjeżdżający właśnie autobus. Tak, U. był w środku...
Tak, krótki kurs przystosowujący do jazdy komunikacją objął wszystkie zagadnienia, jednak pominięto taką drobną kwestię dotyczącą podróżowania razem...

K. pomija fakt, ze "nasz" autobus miał odjechać dopiero za pare minut. Ten był szybciej a U. miał jeszcze dużo do zrobienia tego dnia. Argument był dobry, jednak foch tez wystąpił, bo K. wstała specjalnie po to o 6 rano ;)

Od tamtej pory na pytanie "jedziesz ze mną?" K. odpowiada "jeśli na mnie poczekasz..." ;)

wtorek, 14 sierpnia 2012

Czyste rączki

K. poszła do Lidla na zakupy. I od progu musiała narobić zamieszania...
Otóż podchodzi do stoiska z pieczywem i widzi jak pan gołymi rękami nakłada sobie do torebki świeże chrupiące bułeczki, sprawdza czy miękkie, przebiera, wybiera... K. uznała, że w ten piękny dzien nie bedzie robiła afery, po prostu zerwała foliowa rękawiczkę ze stojaka i podała panu z pięknym uśmiechem, licząc na to, że ten się domyśli.
- A nie, dziękuje, nie potrzebuje - odpowiedział pan...
("Nie potrzebuje"... co za kretyn... myśli że ja to dla niego robię???)
- To da pan mi swoje bułeczki, ja je sobie pomacam, podotykam, może pan takie lubi... - zaproponowała zirytowana K.
- Ale o co pani chodzi? - zapytał zdziwiony
- Bo chyba pan lubi takie dotykane przez wszystkich gołymi rękami pieczywo skoro pan sam tak robi... po co są tu stojaki z rękawiczkami, dlaczego pieczywo jest za szybą, jak pan myśli? - zapytała wnerwiona K.
- Aaale ja mam czyste ręce! - tłumaczył sie pan
- Ale ja też, i da pan, pomacam pana pieczywo, przecież to nie szkodzi...

Pan się zawinął wielce obrażony i poszedł...

Wbrew pozorom to częsty widok. Jest nawet jeden sklep gdzie K. za nic na świecie nie kupi żadnego pieczywa, po tym jak przy stoisku z pieczywem spotkała dwóch panów z pobliskiej budowy, którzy naprawde usyfionymi rekami wybierali sobie bułeczki. Zwrócono im uwagę... argument: "Ale my tylko swoje dotykamy"...
No komment...

wtorek, 7 sierpnia 2012

K. vs Motoryzacja ;)


U. rozgląda się za służbowym autem dla siebie. Przy każdym modelu auta zasięga opinii K. (znającej się na samochodach jak wilk na gwiazdach).
- Co myślisz? który lepiej? - zapytał U. po wysłaniu linków do różnych aut gdzie były zdjęcia razem ze szczegółową specyfikacją.
- Ten brązowy - odpowiedziała K. po rzuceniu okiem na zdjęcia
- A czemu ten? - zdziwił się U.
- Bo brązowy! - wyjaśniła K.

Krzywa K.

Co do prostowania przegrody to K. zrezygnowała. Nie, nie żeby kierowała się wyłącznie paniką. Ot, zauważyła, że szacownej maluteńkiej klinice bardziej zależy na wyprostowaniu przegrody niż samej K. Zależało im tak bardzo, że zrobili jej przez zabiegiem badania krwi i olali totalnie fakt iż wyszły bardzo złe. K. dowiedziała się o tym tylko dlatego, że postanowiła je wcześniej odebrać i pokazać swojemu lekarzowi pierwszego kontaktu, który to zrobił wielkie oczy, zakazał wszelakich interwencji chirurgicznych i zlecił powtórne badania. Wyszły ok, więc był to tylko błąd, ale K. straciła zaufanie do tegoż przybytku bo nie wie czy nie olali jeszcze czegoś byle tylko przeprowadzić zabieg. Ostatecznie ten przybytek do tej pory ma złe wyniki i do tej pory nie raczyli o tym poinformować K. Strach pomyśleć, co byłoby, gdyby wyniki były rzeczywiście złe a K. nie zainteresowała się wcześniej jak wyszły. Dopiero teraz K. skojarzyła, że nikt nie zapytał K. czy ona chce robić ten zabieg właśnie tam. Skierowanie powędrowało z rąk lekarza prosto do pani koordynator od zabiegów. Na to K. wcześniej nie zwróciła uwagi, bo przybytek cieszy się opinią najlepszej placówki laryngologicznej we Wrocławiu i nawet naiwnie cieszyła się, że się uda tak szybko właśnie u nich.

Tak więc K. będzie chodzić po świecie z krzywą przegroda nadal :) Przynajmniej do czasu, kiedy co najmniej 2 różnych specjalistów orzeknie, że trzeba prostować :)

Tak więc nauczka dla potomnych: nawet jak wszyscy dookoła trąbią, że dana instytucja jest super, to przyjrzyjcie się jej sami bardzo krytycznie.