piątek, 18 kwietnia 2014

Skuteczność klapania...

Piątek. K. i U. zbierają się do biura ale w związku z tym, że w Niemczech już nikt dziś nie pracuje, wiadomo, że będzie to luźny, krótki dzień, bez dzwoniących telefonów. K. ubrała się więc całkiem na luzie, ot sportowe buty, dżinsy i t-shirt. Spojrzała na U...

- ale się zgraliśmy dziś... ja na luzie a Ty elegancka koszula, spodnie i aktówka... - skwitowała K.
- ojjj Kochanie spokojnie, Ty wystarczy, że raz klapasz oczami i dostajesz co chcesz a ja muszę dużo i ładnie gadać a do tego jeszcze wyglądać... - podsumował U.


No więc K. zaklapała oczami i dostała buziaka. Czyli metoda działa :)

wtorek, 15 kwietnia 2014

Kobiety i umiejętność patrzenia

K. i U. jadą do pracy małą osiedlową uliczką. U. prowadzi. Nagle przyspiesza omija wysepkę i chowa się przed nadjeżdżającym z naprzeciwka dużym samochodem. Szybko, sprawnie i bez utrudniania komukolwiek ruchu.

- Ale Ty tak kochanie nie zrób! - ostrzega U. swoją żonę
- Ze swoim doświadczeniem raczej bym poczekała... -  stwierdziła nieco zaspana jeszcze K.
- Bo my faceci biologicznie lepiej oceniamy odległość i dlatego kobiety często mają np problem z  parkowaniem - tłumaczy U.
- Ehmm - odparła K. myślami będąc już przy ekspresie do kawy.
-  Za to umiecie patrzeć facetom na tyłek, tak żeby nikt nie widział a jak my patrzymy na wasze cycki to od razu widzicie... - dodaje nieco zazdrośnie U.

wtorek, 8 kwietnia 2014

Katar pracownika

U. zatrudnił ostatnio nowego pracownika. Pracownik ten miał pojechać razem z Kierownikiem do Niemiec, na budowę i jeszcze tego samego dnia zacząć pracę.
Na miejscu grupa pracowników uznała, że jest głodna i wraz z Nowym poszli coś zjeść. Wrócili bez Nowego...
Gdzie się podział? Ano uznał, że zmęczony jest i bez porozumienia z nikim postanowił, że pójdzie spać do hotelu a prace... prace to jutro sobie zacznie, przeca to nie zając, nie ucieknie ;)
U. niewiele się zastanawiając, kazał Nowego odstawić na PKP celem powrotu do domu.

- Ty wiesz? Kierownik powiedział, że on miał rano katar jak wsiadał do samochodu! To jeszcze bardziej nie nadaje sie do pracy u nas! - opowiadał oburzony U. o Nowym swojej żonie.

K. dumała i dumała i dumała... i próbowała samą siebie przekonać do tego co powiedział U.
...no tak... z katarem nie powinno się pracować... można pozarażać innych i jeszcze przez ten katar wypadek mieć bo jak się zacznie kichać i się przelatującej łychy koparki nie zauważy...

- to on musiał bardzo dużo pić wcześniej! a wiedział przecież, że jedzie do pracy! - ciągnie dalej U.
- ach o kaca Ci chodziło, nie katar tak? - pojęła w końcu K.

No cóż... Nowy na miejscu pracy zdążył zjeść obiad i się przespać... Takiego giganta jeszcze w firmie nie było :) Następnego dnia katar mu trochę przeszedł ale U. był nieugięty.

piątek, 4 kwietnia 2014

Szczyt lenistwa.

Leniwy poranek.
K. i U. już nie śpią, ale jeszcze leżą w łóżku i zastanawiają się, co począć z tym dniem...
Wtem dzwoni telefon U. leżący w drugim końcu pokoju...
- Jak już stoisz, to możesz mi podać telefon? - zagaił U.
Przez kolejne parę minut dyskutowali o tym, które z nich leży bardziej. Telefon nie został odebrany.

Powiedzcie, że czasem też tak macie ;)

środa, 2 kwietnia 2014

Bawarczyk i mięso...

U. jak niektórym z Was wiadomo, od 6 roku życia nie je mięsa ani ryb. Ostatnia dyskusja K. i U. zeszła na tematy kulinarne...

- heh, no swoją drogą, ciekawe co byś zrobił z kawałkiem mięsa w kuchni...
- a dałbym rade!
- niby jak?
- to, że nie jem mięsa, nie znaczy, że nie umiem go ugotować! - obruszył się U.
- no to jak byś ugotował?
- dałbym do maszynki do mięsa i potem dał tam sól, pieprz, tymianek i sok z cytryny
- i co dalej?
- robiłbym takie placki i dał na patelnie
- hmm jak już robimy mielone, to bułkę i jakieś jajko by wypadało tam dorzucić...
- żartujesz?? jajko jest za szkoda do mięsa dać!
- no ok... i co? zjadłbyś?
- szalejesz??!! dałbym jakiemuś psu!


Nie, U. o mielone lepiej nie prosić :D