poniedziałek, 20 maja 2013

Dzień dobry Panie Ksiądz ;)

K. podziwia U. za zdolność wychodzenia z największej nawet gafy. Niejeden raz coś palnął czy w urzędzie czy to w innej oficjlnej sytuacji tak, że K. się niemal zapadła pod ziemię a U. się uśmiechnął, zagadnął, zażartował i wyszedł na prostą. Tak jak ostatnio. Komunia Starszej. Jednym z zaproszonych gości był zaprzyjaźniony z rodziną Ksiądz. U. z polskim klerem za wiele doczynienia nie miał a jak to zwykle on koniecznie chciał porozmawiać :)
- Dzień dobry! - przywitał na wejście Księdza U.
- U. nie Dzień dobry tylko Szczęść Boże - poprawiła go K. 
- Oje, przepraszam nie wiedziałem, Pan się nie obraża... - tłumaczy się U.
- U.! do Księdza nie mówimy Pan, tylko Ksiądz - poprawia go znów K. 
- Oje, ok, bede pamietał - powiedział U. 

K. go odciągneła na strone i wyjaśniła jak się mówi i kiedy do Księdza. U. pojął w lot i by się mogło wydawać więcej wpadek nie będzie. I przez całą rozmowę nie było. Do czasu, kiedy Ksiądz musiał już wyjść. U. cos chciał dokończyć i mówi:

- A Pan Ksiądz wie...

A co Ksiądz na to? nic! stoicki spokój i zero obrazy, nawet opowiedział, że nie w każdym kraju do Księdza mówi się per Ksiądz. No ja nie wiem jak ten facet to robi... :)

5 komentarzy:

  1. Trafiłam przypadkiem i przeczytałam wszystkie wpisy! Ubawiłąm się co nie miara!
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam :) Cieszę się że się podobało :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Szwagier mojego małża - Japończyk - swego czasu bardzo był ciekaw co oznacza słowo "zaje.biście". Małż nie wchodząc w szczegóły wyjaśnił mu, że słowa tego używa się dla podkreślenia czegoś. Po paru dniach został przedstawiony nobliwej seniorce rodu i witając się rzekł: "zaje.biście mi miło!"

    PS
    Lubię do Ciebie zaglądać i podczytywać, dziś jednak musiałam zostawić komentarz ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uh... z takich wpadek mam jeszcze jedną, mojej mamy: Pojechała ona na półroczną wymianę studencka do Moskwy, miała tam tez kolegów z Ghany. Tym kolegom bardzo się spodobała polska opiekunka grupy mojej mamy więc poprosili moją mamę i jej koleżanki, by nauczyli ich kilka słow po polsku. No to nauczyły, że na powitanie w Polsce mówi sie "Pocałuj mnie w d..." i uradowane murzynki tak się zwracały każdego dnia do pani opiekunki, kłaniając się przy tym nisko...
      Ja bardzo uważam czego uczę U. właśnie z takich powodów, choć do tej pory jak musi coś przeliterować to mówi C jak Cholera...

      PS Bardzo mi miło że zaglądasz :)

      Usuń
  4. Do pana ksiedza na Slasku kaplani sa przyzwyczajeni, bo to kalka z niemieckiego.

    OdpowiedzUsuń