K. i U. zabalowali z papierami do 3 w nocy w biurze. Wracają do domu. Pod domem miejsca parkingowego jak zwykle brak, więc U. wyrzucił K. z auta przed domem i odjechał kawałek dalej by zaparkować. Nie ma go minutę, trzy, pięć... na ulicy cisza jak makiem zasiał, żadnych odgłosów silników ani kroków. O tyle podejrzane, że wolne miejsce parkingowe było jakieś 5 samochodów dalej...
K. w końcu dzwoni.
- Chcesz mnie zabić??? - mówi od razu głos w słuchawce
-??? ale jak to? - dopytuje się skonsternowana K.
- no na stacja benzynowa jestem! tu chyba niezbyt bezpiecznie przez telefon rozmawiać! - wyjaśnia U.
No tak spontanicznego wypadu po paliwko to K. przewidzieć nie mogła.
Od telefonu nic mu nie będzie... Widziałam kiedyś kobitkę - białe kozaczki, różowy pasek, który robił za spódnicę, futerko, tipsy... te klimaty. Trzymając zapalonego papierosa, tą samą ręką trzymała pistolet i nalewała paliwo do baku. Nikt z obsługi jej nie zwrócił uwagi, że robi coś nie tak. Kiedy szła zapłacić niedopałek rzuciła przy drzwiach. Jest moc...
OdpowiedzUsuńNigdy nie wnikałam czy telefon może spowodować wybuch ale wyszłam z założenia że z jakiegoś powodu zakaz jest.
UsuńA laska niezła... ja bym spieprzała tak daleko jak by się dało widząc taką akcje. Z doświadczenia wiem, że głupim ludziom ciężko przetłumaczyć i sprowadza się to tylko do bezsensownej dyskusji.