czwartek, 25 września 2014

Matka

Wracam dziś z biura. Wooow nawet mam miejsce do parkowania pod domem! Ale plącze się tam jakiś na oko 2-latek zbierający kasztany. Mamusia czeka na chodniku i się głupiutko uśmiecha. Czekam więc chwilę, by sobie wjechać w miejsce, bo myslałam, że mamusia ściągnie dziecko na chodnik widząc nadjeżdzające auto z kierunkowskazem w prawo. Ale nie... Tak więc zaciągam ręczny i wyłaniam się z auta...
- Przepraszam, czy mogłaby pani zabrać dziecko? chciałabym zaparkować... - zagajam z uśmiechem
- Ale on nic nie zrobi, on sie tylko bawi - odpowiada mamusia
- Proszę zabrać dziecko z ulicy, to nie jest plac zabaw ani nawet chodnik - tłumaczę już nieco dosadniej...

Mamusia z fochem ściągnęła dziecko na chodnik. Ja sobie zaparkowałam. W czasie tych wszystkich operacji zauważyłam, że mam szybę w jakieś drobne kropki. Niewiele myśląc, spryskałam ją i przetarłam wycieraczkami.
Rozległ się wrzask Matki... O Rany! Potrąciłam dzieciaka! Ale nie... przecież stoję w miejscu a Mały kręci się po chodniku obok i zbiera kasztany. Wychodzę więc z auta, patrzę na dziecko, nadal ogarniające temat kasztanów a potem przenoszę pytający wzrok na Matkę...

- Jak pani tak może! Pani się mści! Jak tak można!
- Ale co ja własciwie zrobiłam?? - przerwałam Matce pytaniem
- No dziecko mi pani opryskała!! Pani to specjalnie zrobiła!

Spoglądam jeszcze raz uważnie na Małego. Bo może  rzeczywiście wiatr zawiał i Mały dostał po twarzy, czy po oczach a miłe to napewno nie jest. Ale Mały suchy i czysty, nadal jest bardziej pochłonięty zbieraniem kasztanów niż akrobacjami Matki. Absolutnie nic nie wskazywało na to, że stała mu się jakaś przykrość tudzież krzywda. Albo, że wogóle znalazł się w polu rażenia spryskiwacza.

- Pani się nie obawia, ja nie pobieram opłat za mycie dzieci - odpowiedziałam zbulwersowanej Matce i poszłam do domu

Matka nie odpowiedziała, bo sie zapowietrzyła.


4 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. wiesz, ta tam sie na dzieciach nie znam ale ta pani chyba przesadziła ;) Najlepszy był krótki moment, w którym dziecko przestało na chwile zbierać kasztany, spojrzało na mnie z takim samym zdziwionym spojrzeniem jak ja na nie. ;)

      Usuń
  2. Spędziłaś bachora z jezdni, to matka chciała się odegrać i szukała pretekstu .(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po prawdzie, to ja nie wiem co mają w głowach rodzice pozwalający się bawić dzieciom obok samochodów. Takiego Małego, który jeszcze kuca w poszukiwaniu kasztanów naprawde często nie widać w lusterkach.

      Usuń