piątek, 24 lutego 2012

Czarny Piątek, czyli 3 rocznica Czarnego Wtorku

Skąd się wziął Czarny Piątek...
Ponad 3 lata temu do K. przyplątał się niejaki Pan J. czuły, opiekuńczy, rozumiejący, i co najważniejsze snujący plany na przyszłość. No cud, miód i orzeszki! Nooo mało czasu miał, ale przecież geolog, fotograf, taternik musi mieć dużo pracy - wiadomo.
Dokładnie 3 lata temu K. siedziała beztrosko w ówczesnej pracy, przewalając jakies papiery, gdy zadzwonił jej telefon. Numer nieznany.
- CZY TY JESTES KOLEZANKĄ J.??? - zapytał dobitnie damski głos należący do niejakiej N.
- yy nie, chyba nie... znaczy nie tylko... a stało sie coś? - zapytała zdezorientowana K.
- no-wiedziałam-czułam-ze-cos-tu-nie-gra-drugi-raz-juz-trafiam-na-takiego-palanta-widzialam-czesto ten-numer-i-postanowilam-sprawdzic-bo-mowil-ze-jestes-jego-kuzynka-ale-ja-wiedzialam-ze-cos-smierdzi-no-swinia-jedna-a-ja-sie-na-kolo-musze-uczyc-wiesz-bo-wtedy-co-on-mi-mowil-ze-jedzie-do-wujka-to-chyba-u-ciebie-byl-tak? - "wjaśniła" moja rozmówczyni
- yy...nie bardzo ogarniam... kim ty wlasciwie jestes? - próbowała ustalić K.
- NO TEZ DZIEWCZYNĄ J.! - wykrzyczała N.
- uhuu, wiesz N. ja teraz jestem w pracy, ale pozniej mam czas, mozemy sie gdzieś spotkać i pogadać - próbowała uciąć kolejny nadciający słowotok N. ale i sama chciała wiedzieć o co tu do cholery chodzi.
- dobry pomysł, to ja bede w galerii o 19.00 tam przy wejściu, pa!

Się spotkały, opowieściom nie było końca, K. już wiedziała jak wygląda wujek Pana J. Gdy tak siedziały, obsmarowując nikczemnika, zauważyły, że do żadnej nie dzwonił, nie pisał...
- zapewne nie wie do której sie wybrać :) - zażartowała K.
- no to pojedziemy do niego obie! - zdecydowała N.
Tak też uczyniły...

Drzwi otworzyła współlokatorka Pana J.
- cześć jest J.? - zapytały
- yyy... jest... ale nie sam...- odpowiedziała współlokatorka, demonstrując minę typu "Mamy Problem!"
- no... myslałam że ciekawiej to już nie bedzie...- powiedziała K. i ruszyła za N. do pokoju J.
Tam spotkały Pana J. w towarzystwie Trzeciej - B. :) B. akurat spała, została perfidnie obudzona i próbowała   ustalić czy jej sie to przypadkiem nie śni.

- Nie mam WAM nic do powiedzenia! - rzucił Pan J. i rozsiadł się na krześle

A to zaskoczenie, głowę bym dała, że usłyszymy "To nie tak jak myslicie"...

No cóż... rzeczywiście się jakoś rozmowa nie kleiła, więc K. i N. po wymianie telefonów w B. zwineły się do domów.  Kontakt utrzymują nadal.
K. i B. zdążyły juz razem wynajmowac mieszkanie, potem razem pracować, potem znów razem mieszkać... nawet wypowiedzenie ze swoich pierwszych firm dostały w ten sam dzien, choć jedna firma z drugą firmą nie miały nic wspólnego. Aż to B. wyjechała do Afganistanu a K. zamieszkała z U., N. z racji ciężkich studiów kontaktowała się rzadko.

Ale wszystkie zgodnie zaśmiewały się z jednej rzeczy... o której to K. nie omieszkała poinformować U.

- bo wiesz... on nosił takie białe wielkie dziadkowe majty, wszystkie takie same i były ich miliony... - szydziła K. nie wiedząc do dziś jak mogła to tak spokojnie tolerować...
- yy... a moje sa dobrze? - zapytał zaniepokojony U.
- tak, są dobrze, wiesz, takich jak on nosił chyba już nigdzie nie można kupić, a już napewno nie w takich ilościach - zaśmiewała się nadal K.
- hmm... może on je dostał przez sprawa spadkowa? - zasugerował U.
K. ze śmiechu prawie wpadła pod łóżko...

Dziś z okazji Czarnego Piątku oraz w ramach zapoznawania U. z polskimi filmami obejrzą "Och Karol!" :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz